Bank prosi o zwrot długu, którego nasz Czytelnik nie zaciągał
Pan Jacek po ośmiu latach zrezygnował z posiadania rachunku w ostrołęckim oddziale banku BPH.Po kilku miesiącach bank poprosił go o zwrot ponad 400 złotych długu, którego nie zaciągał.
W 2002 roku pan Jacek założył rachunek w ostrołęckim oddziale banku BPH. Przez osiem lat, oprócz standardowych operacji, uzyskał debet w wysokości 2,5 tys. zł oraz ustanowił dwa zlecenia stałe, które opłacały bieżące rachunki.
- W sierpniu 2010 roku postanowiłem zrezygnować z dalszego prowadzenia konta w banku BPH. Chciałem, rzecz jasna, zamknąć konto, zrezygnować z debetu i z poleceń zapłaty. Pani w okienku w miłej atmosferze, pomogła mi dopełnić formalności - relacjonuje ostrołęczanin.
Nasz Czytelnik myślał, że sprawa z bankiem została pomyślnie zakończona. Po trzech miesiącach okazało się jednak, że to dopiero początek jego problemów.
Brak porozumienia między klientem a bankiem- Na przełomie października i listopada 2010 r. zadzwonił do mnie jeden z pracowników banku BPH i poprosił, abym przyszedł do oddziału w ważnej sprawie. Na miejscu dowiedziałem się, że rachunek, zgodnie z moim życzeniem został zamknięty, ale nie wycofałem zleceń stałych, przez co bank co miesiąc uiszczał opłaty za moje rachunki. W moim odczuciu była to wina pracownika, który nie dopełnił swoich obowiązków - mówi pan Jacek.
Ostrołęczanin został poproszony o podpisanie wniosku o anulowanie polecenia zapłaty.
- Nie było to nic innego, jak przyznanie się do winy i zgoda na zwrot kwoty, którą bank przelał trzecim firmom. Nie zgodziłem się na takie rozwiązanie. Pracownik banku nalegał jednak i twierdził, że wina leży po mojej stronie. Ostatecznie żadnego pisma nie podpisałem i opuściłem bank - wyjaśnia nasz Czytelnik.
Problem z kredytemJak twierdzi pan Jacek podczas następnej wizyty w banku pracownik przyznał, że wina za zaistniałą sytuację leży po stronie placówki, ale nadal uważał, że to ostrołęczanin musi uregulować kwotę, którą bank, pomimo rozwiązanej umowy, przelewał trzecim firmom.
- Było to w sumie 413 zł. Po raz kolejny odmówiłem podpisu i powiedziałem, że bank może wystąpić o zwrot tych pieniędzy, ponieważ przelewy były pomyłką. Pracownik jednak odpowiedział mi, że bank tego nie zrobi. Sprawa pozostała nierozwiązana - żali się ostrołęczanin.
Nasz Czytelnik nie przypuszczał, że cała sprawa tak mocno skomplikuje mu życie.
- W kwietniu br. starałem się o kredyt na dokończenie budowy domu. Szybko okazało się, że bank BPH nie zlikwidował mi też debetu (2,5 tys. zł), przez co nie mogłem otrzymać kredytu - załamuje ręce pan Jacek. - 17 czerwca wysłałem do ostrołęckiego oddziału banku BPH pismo z wnioskiem o wyjaśnienie całej sprawy, zlikwidowanie debetu i poleceń zapłaty. Do tej pory nie otrzymałem odpowiedzi. Boję się, że bank znów zignoruje moje starania.
Bank wyjaśnia całą sprawęSkontaktowaliśmy się w tej sprawie z biurem prasowym banku BPH, a także ostrołęckim oddziałem placówki.
- Odpowiednia komórka naszego banku zajmuje się tą sprawą. Po jej zbadaniu przekażemy stosowne informacje - poinformował nas jeden z kierowników banku BPH w Ostrołęce.
Do sprawy wrócimy.
- Wyświetleń: 13225
-
- 15:01, 15.07.2011 r.