Historia mężczyzny, który cudem uniknął śmierci
Auto, do którego rok temu wsiadł pan Bartłomiej, roztrzaskało się na drzewie.Niewiele dzieliło go od śmierci. Los okazał się łaskawy. Przeżył. Jednak do dnia dzisiejszego odczuwa skutki tamtego nieszczęsnego wydarzenia.
Pan Bartłomiej z Dylewa postanowił podzielić się na łamach naszego portalu swoimi przeżyciami oraz przestrzec, aby zawsze w miarę możliwości starać się ocenić stan trzeźwości kierującego. Pan Bartłomiej tego nie zrobił, zaufał koledze.
Pijany 21-latek spowodował wypadekTe tragiczne sceny rozegrały się rok temu - 7 lipca w Łodziskach (gm. Lelis).
- Byliśmy z Marcinem, moim kolegą, w ostrołęckiej dyskotece - wspomina mężczyzna. - Samochód od początku prowadził Marcin, ponieważ ja zostawiłem w Warszawie dokumenty. W drodze powrotnej kolega rozwoził niektórych uczestników zabawy do domów. Nic nie wskazywało, aby znajdował się pod wpływem alkoholu. Po rozwiezieniu znajomych, udaliśmy się w kierunku miejsca zamieszkania.
Niestety, do domu cali i zdrowi nie dojechali. Kierowca mercedesa vito jadąc od Ostrołęki w kierunku Kadzidła, na prostym odcinku drogi stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na przeciwległy pas ruchu. Następnie do przydrożnego rowu, gdzie przodem pojazdu uderzył w drzewo. Kierujący 21-letni ostrołęczanin był nietrzeźwy.
- Nie pamiętam okoliczności wypadku - twierdzi pokrzywdzony. - Musiałem zasnąć. - Gdybym nie spał, z pewnością zareagowałbym na niewłaściwe zachowanie Marcina. O spożywaniu przez niego alkoholu nie miałem pojęcia. Musiał to zrobić w ukryciu. W przeciwnym wypadku, ktoś musiałby zareagować, a przede wszystkim ja. Powierzyłem mu w końcu samochód jeszcze zanim wyruszyliśmy, by nie narażać się na odpowiedzialność za wykroczenie z powodu braku dokumentów. Tym bardziej dziwi mnie fakt, że pił alkohol wiedząc, że jest kierowcą.
Jego życie legło w gruzachPan Bartłomiej był pasażerem samochodu i jedyną osobą poszkodowaną w wypadku. Jego życie legło w gruzach. Doznał uszkodzenia rdzenia kręgowego na odcinku szyjnym. Od tamtej pory zmaga się z porażeniem czterokończynowym. Wypadek spowodował również pojawienie się krwiaków na mózgu.
- Przez tydzień byłem w śpiączce - relacjonuje poszkodowany. - Moje życie było zagrożone. Przeszedłem trzy operacje usuwania krwiaków. Przez pół roku, przez problemy z oddychaniem, miałem rurkę tracheostomijną w tchawicy. Zaraz po wypadku nie przełykałem śliny i pokarmów. Nie mogłem też mówić. Miałem porażone mięśnie gardła i byłem karmiony dojelitowo.
Po wypadku trafił do szpitala w Ostrołęce na OIOM, gdzie spędził dwa tygodnie. Następnie został przeniesiony na oddział ortopedyczny. Tam zmagał się z licznymi chorobami. Przez dwa miesiące gorączkował. Jego stan się nie poprawił. Był całkowicie uzależniony od pomocy bliskich i opieki medycznej.
Rehabilitacja zaczęła przynosić efektyPo pobycie w ostrołęckim szpitalu został przewieziony do Centrum Kompleksowej Rehabilitacji w Konstancinie, gdzie spędził 16 tygodni.
- Tam zacząłem mówić, przełykać ślinę i drobne pokarmy - mówi pan Bartłomiej. - Usunięto mi także rurkę z przełyku. To był przełom. Do domu wróciłem na Boże Narodzenie.
Po świętach znów trafił do kliniki, tym razem bydgoskiej. W ciągu półtoramiesięcznej rehabilitacji jego stan zdrowia znacznie się poprawił.
- Ciężka praca sprawiła, że lepiej znosiłem pozycję siedzącą oraz pionizację, wzmocniłem się, a organizm uodpornił się na infekcje - wspomina mieszkaniec Dylewa. - Z Bydgoszczy wróciłem do domu, ponieważ nie miałem możliwości dalszego leczenia refundowanego przez państwo.
Mężczyzna potrzebuje pomocyKażda przerwa w rehabilitacji powoduje uwstecznienie, czyli zniweczenie dotychczasowych osiągnięć. Dlatego konieczna jest ciągła, nieprzerywana rehabilitacja, na którą zawsze brakuje pieniędzy, gdyż jest bardzo kosztowna. Zakład ubezpieczeń bez uzasadnienia wstrzymał wypłatę świadczeń. Mężczyzna nie otrzymał też żadnego odszkodowania.
- W tym momencie przebywam w domu i przy zaangażowaniu rodziny oraz ludzi dobrej woli ciężko pracuję, aby jak najszybciej wrócić do zdrowia i samodzielności - przyznaje poszkodowany. - Czekam jeszcze na uzupełnienie brakującego elementu czaszki, który powstał w wyniku licznych operacji mózgu. Rehabilitacja jest bardzo droga i cały czas szukamy środków finansowych na pokrycie jej kosztów.
Osoby, które chciałyby wspomóc finansowo pana Bartłomieja, proszone są o kontakt mailowy bartlomiej.politowski@gmail.com
- Wyświetleń: 14161
-
- 11:38, 01.10.2013 r.