Znalazłeś w skrzynce karteczkę "ostrołęcka prawda"? Zobacz, jak ostrołęczanka walczy z prezydentem miasta (wideo)
Tę postać prezydent Kotowski z pewnością na długo zapamięta. Negatywnie. Była pracownica ostrołęckiego MOPR przerodziła się w naprawdę zaciekłego rywala prezydenta. Nie poddaje się, atakuje i nie ma skrupułów. Mowa o pani Beacie, mieszkance Ostrołęki, która nie znalazłszy pomocy u lokalnych mediów, założyła własną stronę internetową, wystąpiła przed kamerą, a do skrzynek mieszkańców miasta wrzuca małe ulotki z adresem swojego bloga.
"Zwracam się do Mieszkańców Ostrołęki z informacją dotyczącą sposobu postępowania Prezydenta miasta Janusza Kotowskiego" - rozpoczyna swoją wypowiedź na blogu pani Beata. I zaczyna opisywać historię starania o przydział mieszkania socjalnego. Przedstawia też dokumenty, w których prezydent Kotowski wstawia się za nią, aby została wpisana na listę oczekujących, choć nie posiada zameldowania w Ostrołęce. Według informacji zawartych na blogu, trzy tygodnie później pani Beata lokal otrzymuje. Niemożliwe stało się możliwe.
- Rozmawiałam w roku 2008 i 2009 z Panem Płochą i Przewodniczącym Rady Miasta Dariuszem Maciakiem, dowiadując się, iż w Ostrołęce jest ok. 600 (SZEŚCIUSET !!!) takich osób, które nie posiadając stałego meldunku starają się w naszym mieście o przydział lokalu z zasobów komunalnych - czytamy na blogu (pisownia oryginalna).
Schody zaczęły się później. Zdaniem ostrołęczanki prezydent Kotowski wydał zakaz przyjmowania pism od pani Beaty. Nie udzielał też odpowiedzi i nie przyjmował jej jako interesantki. Ta jednak twierdzi, że prezydent chciał ukryć niewygodne fakty, które ona chciała ujawnić.
Chodzi o "pewne obietnice", z których ostrołęczanka nie chciała się wywiązać. Pani Beata twierdzi, że "nie okazała prezydentowi Kotowskiemu takiego rodzaju wdzięczności, jakiego on oczekiwał" - słyszymy w nagraniu. Bohaterka 18-minutowego filmu straciła pracę w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Ostrołęce. Jak twierdzi, prezydent Kotowski zapewniał ją o dalszym zatrudnieniu, jednak słowa nie dotrzymał. Utrata pracy to jej zdaniem nie koniec. Pomimo składanych wniosków, konsekwentnie dostaje odmowy o przyznanie zasiłku i pomocy celowej dla najbiedniejszych.
"Zapłakany, malutki biedny Jasio" Zdaniem ostrołęczanki prezydent poczuł się nękany przez panią Beatę. Do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o uporczywym nękaniu. Ostrołęczanka twierdzi, że została oskarżona o nachodzenie prezydenta w domu, nękanie telefonami na numery prywatne itp. Nękaniem miało być też składanie pism w biurze podawczym urzędu miasta. Od 12 kwietnia ostrołęczanka nie ma możliwości spotkania się z prezydentem. Pomimo wielu prób nie zostaje zapisana na listę interesantów.
- Jestem jedyną osobą, która odważyła się powiedzieć prawdę, która powiedziała co pan prezydent naprawdę robi. Jak lekką rączką rozdaje mieszkania komunalne, rozdaje pracę, w zamian za obietnice pewnych korzyści... - mówi pani Beata.
Ostrołęczanka twierdzi, że nigdy siłą do gabinetu Kotowskiego się nie dobijała, nie była też na ul. Liliowej, gdzie mieszka Kotowski, ani nie nękała go telefonami. Zdaniem ostrołęczanki żona prezydenta bezczelnie kłamie zeznając, że ta wydzwaniała do domu prezydenta kilkanaście razy dziennie grożąc dzieciom.
Pani Beata twierdzi, że czterech świadków, którzy zeznali przeciwko niej (prezydent Kotowski z małżonką, sekretarka i sekretarz miasta) to osoby, które nie są bezstronne.
- Pani Kotowska: Pani ma serce? Pani ma sumienie? - pyta na filmie ostrołęczanka.
Pani Beata błagalnie prosi o postępowanie mediacyjne, gdyż boi się konsekwencji prawnych. Jej zdaniem prezydent jednak odmówił, bo jak sama twierdzi, chce się zemścić. W nagraniu prosi o zmianę decyzji i polubowne załatwienie sprawy.
- Studiował Pan sześć lat w seminarium duchownym. No niestety, nie douczył się pan, ale może to i lepiej dla nas, mieszkańców Ostrołęki, bo dzięki temu mamy takiego świętego, dzielnego, bohaterskiego i niezłomnego prezydenta.
Całe nagranie jest bardzo bogate w ironiczne epitety pod kierunkiem prezydenta Kotowskiego. Niejednokrotnie słyszymy stwierdzenia o tym, jaki włodarz Ostrołęki jest "wspaniały", "kochany", "święty" i "niezłomny".