« Powrót do serwisu Moja Ostrołęka

Niedziela, 28 kwietnia 2024 r., imieniny Pawła, Walerii, Ludwika

Moja Ostrołęka

Archiwum artykułów

Komisja była na TAK.

Potwierdziły się plotki o tym, iż do kolejnego etapu programu Idol dostał się jeden z mieszkańców naszego miasta. Oto artykuł z Gazety Współczesnej.

[b]Z Tobiaszem MAJEWSKIM, 18-letnim licealistą z Ostrołęki, który dostał się do drugiego etapu programu "Idol", rozmawia Anna Wołosz.[/b]

[b]Co to znaczy, że jesteś w drugim etapie trzeciej edycji "Idola"?[/b]
- Komisja, znana telewidzom z poprzednich edycji, dopuściła mnie do udziału w eliminacjach w Teatrze Polskim. Jestem jedną ze 100 osób, które wygrały castingi w Polsce: w Poznaniu, Katowicach, Gdańsku i Warszawie. Ja startowałem w Warszawie. Tam spośród ok. 250 osób komisja wybrała 25.
[b]Skąd pomysł, żeby spróbować sił w "Idolu"? Uczyłeś się śpiewać? [/b]
- Śpiewałem i tańczyłem w rewii dziecięcej, od 9. roku życia. Zaczynałem w "Oczku" w Ostrołęce. Ale nie mam specjalnie dużego głosu czy techniki. Na casting pojechałem, bo nudziłem się podczas wakacji. Wracałem właśnie z koleżanką z dyskoteki, była noc przed castingiem. Wiedzieliśmy, że w Warszawie jest przesłuchanie, mieliśmy adres. Złapaliśmy okazję i jakoś trafiliśmy do Centrum EXPO. Nie miałem pieniędzy, nie byłem przygotowany.
[b]Jak wyglądały eliminacje? [/b]
- Ja i moja koleżanka byliśmy na miejscu o godz. 9. Dostaliśmy ankiety i numery. Wyczytywano nas po 30 osób. Tak naprawdę to uczestnicy przechodzą najpierw przez inne komisje niż ta, którą pokazuje telewizja. Tam sprawa szła bardzo szybko, jurorzy byli surowi. Ludzie wchodzili i prawie natychmiast wychodzili, w tym niewielu uszczęśliwionych. Spotkałem koleżankę z Ostrołęki, która była wcześniej i powiedziała, że są okropni! Bałem się, ale pomyślałem: raz się żyje.
[b]Co było dalej? [/b]
- Wchodzę. Patrzę, a jedna pani z czegoś się śmieje. Zapytałem, z czego - zadziornie i poważnie, żeby pokazać, że mam osobowość. Poprosiłem, żeby przestała się śmiać, bo mam wrażenie, że to ze mnie. Poskutkowało. W komisji siedziało ok. 15 osób. Zaśpiewałem "Nie stało się nic" Roberta Gawlińskiego. Poproszono mnie o jeszcze jeden utwór, ale nie byłem przygotowany. Wymyśliłem "Całuj mnie" zespołu "Piersi". Wówczas ktoś powiedział, że podoba mu się, jak jestem ubrany i żebym jutro ubrał się tak samo... Już wiedziałem, że przeszedłem dalej. Ucieszyłem się, bo wcześniej startowałem do "Szansy na sukces", "Drogi do gwiazd", II edycji "Idola", bez powodzenia. Tylko miałem kłopot, bo przecież byłem bez pieniędzy, bez jedzenia i noclegu. Pomogła mi ciocia z Warszawy. A ja poszedłem na dyskotekę.
[b]I nadszedł czas na przesłuchanie przez "TĘ" komisję... [/b]
- Myślałem, że to szybko pójdzie. Byłem w drugiej grupie. Czekaliśmy na swoją kolej, śpiewając i tańcząc, było wesoło, poznałem świetnych ludzi. Wchodziłem ok. godz. 22. Wiedziałem, że chłopak przede mną śpiewał to samo, co ja i jeszcze bardziej się zdenerwowałem. A potem wszedłem i zobaczyłem te 50 osób obsługi, które towarzyszy jurorom...
[b]Co ci powiedzieli członkowie komisji? [/b]
- Gdy stanąłem przed nimi, powiedziałem o zmianie koloru włosów Jacka Cygana, który osiwiał. Robert Leszczyński się roześmiał i powiedział, że to na mój widok. Najbardziej się bałem, że komisja powie przed kamerami coś, co do mnie przylgnie i będzie "chodziło" w Ostrołęce. Zapytali mnie, skąd jestem itp. Niewiele pamiętam, taki był stres. Obawiałem się zwłaszcza Macieja Maleńczuka, bo on potrafi być przykry, ludzie przez niego płakali. Ale pięcioosobowa komisja była "za" czterema głosami. Robert Leszczyński pochwalił łobuzerską interpretację piosenki Gawlińskiego. Podobałem się też pozostałym, oprócz Jacka Cygana. Tak naprawdę ze stresu nie słucha się tych wypowiedzi, tylko czeka się na słówko "tak".
[b]Komisja cię przepuściła, co dalej? [/b]
- Etap w teatrze, gdzie ze 100 osób zostanie 50. Będziemy występować po siedem, a następnie po trzy osoby. Przygotowujemy własne propozycje oraz obowiązkowo "Baśkę" - chłopcy i "Ale to już było" - dziewczyny. Jadę do Warszawy we wtorek.
[b]Jaka jest atmosfera na zapleczu programu? [/b]
- Niezwykle miła. Ludzie z planu są ciepli, chętnie rozmawiają, pomagają. Wyszedłem z przesłuchań o godz. 23, nie miałem jak wrócić do domu, więc producent programu zapewnił mi hotel. Jednak to nie jest konkurs młodych talentów, tu liczy się widowisko. Dlatego uczestnicy muszą godzić się na różne warunki, czasem trudne do zaakceptowania.
[b]Będzie cię można zobaczyć w telewizji? [/b]
- Nie wiem. Po wyjściu z przesłuchania kamery towarzyszyły mi prawie pół godziny. Na pewno pokażą mnie podczas etapu w teatrze, bo tam jest mniej osób.

Dziękuję za rozmowę i trzymam kciuki!

Wyświetleń: 36
 
10:41, 22.08.2003 r.

« Powrót do archiwum

Szukaj w archiwum

Reklama





Najbardziej poczytne