« Powrót do serwisu Moja Ostrołęka

Niedziela, 5 maja 2024 r., imieniny Ireny, Waldemara, Piusa

Moja Ostrołęka

Archiwum artykułów

Nie przynoś mi kwiatów ministrze.

Wczoraj poinformowaliśmy Państwa o artykule w POLITYCE autorstwa Joanny Solskiej dotyczącym ostrołęczanina Bronisława Angielczyka. Dziś przedstawiamy go w całości, jako jedyni w internecie. A swoją drogą przypominamy, iż Urząd Skarbowy w Ostrołęce, podobnie jak i 50 innych wyróżnionych w Polsce, otrzymał tytułu "Urząd Skarbowy Przyjazny Przedsiębiorcy - 2003".

Nie przynoś mi kwiatów ministrze.
Egzekucję skarbową wykonano także na Bronisławie Angielczyku z Ostrołęki. Fiskus zniszczył jego świetnie prosperującą firmę, w wyniku czego biznesmenem wraz z żoną udał się na rentę, którą do tej pory dzielą się z komornikami. A ich pracownicy na wydłużenie przedemerytalne zasiłki, ponieważ Ostrołęka jest rejonem o największym bezrobociu. Komornik zajmuje też się maklerskich zarobków jego syna. Kolejne instancje odwoławcze przyznawały rację urzędowi skarbowemu. Dopiero w ostatniej chwili Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził, że błąd popełnił urzędnik. Wiesław Ciesielski, główny inspektor kontroli skarbowej, wezwał Angielczyków do Warszawy i żonie byłego biznesmena w ramach przeprosin wręczył pięć czerwonych róż. - Oświadczył, iż ma już z premierem uzgodnione stanowisko, że nie można tak nękać podatników i na tym się skończyło - relacjonuje Angielczyk. Przypuszcza, że zaproszenie do Ministerstwa Finansów nie wynikało z faktu, że go bezprawnie zniszczono (w samej Ostrołęce kwiaty z tego tytułu dostałoby kilku innych przedsiębiorstw), ale że złożył skargę do sejmowej komisji budżetu i finansów.
Bronisław Angielczyk wystartował w biznesie na stare lata. Wcześniej był dyrektorem wydziału geodezji urzędu wojewódzkiego, ale w 1990r. stracił pracę. Wykalkulował wtedy, że aby żyć, musi założyć firmę. Zajmował się pomiarami gruntów, nadzorem budowlanym, potem także zastępstwem inwestycyjnym. Po kilku latach doszedł do wniosku, że sprawdził się jako biznesmen. An Ost (od Angielczyk Ostrołęka) prosperuje świetnie, więc śmiało może swój udział w firmie przekazać synowi. Zmianę, zgodnie z przepisami, zgłosili w urzędzie skarbowym. Prawie pięć lat później ten sam urząd skarbowy powiadomił Bronisława Angielczyka, że jest przestępcą skarbowym i wszczął przeciwko niemu dochodzenie. Jako przestępcy nie należą mu się zwroty VAT. Przestępstwo biznesmena zdaniem urzędu polegało na tym, że ma zły NIP (numer identyfikacji podatkowej). W momencie przekazania udziałów synowi urząd powinien był nadać mu nowy NIP, czego nie uczynił.
Ze ewidentny błąd urzędnika zapłacił podatnik. Urząd wyliczył, że Angielczyk ma mu zwrócić 400 tys. zł. Plus karne odsetki za pięć lat. Jednocześnie uniemożliwił mu zarobienie tych pieniędzy. Firma była płatnikiem VAT, ale nie mogła wystawić faktur, ponieważ ciągle nie miała NIP kontrahenci, którzy byli winni Angielczykowi pieniądze, nie byli w stanie ich bez faktury zapłacić.
Urząd zajął konto w banku, a komornik samochód, kserograf i wyposażenie firmy, które miał zlicytować. Ludzie fiskusa ostro zabrali się też do ich biznesowych partnerów. Poważnym firmom, w imieniu których An Ost był inwestorem zastępczym, naliczono ogromne kary za to, że współpracowały z przestępcą skarbowym, który nie ma NIP. Tamci wystąpili do sądu przeciwko Angielczykowi, więc pierścień komorników otaczających biznesmena się zaciskał. Weszli nawet na pensję syna, na którego Angielczyk przepisał udziały, a któremu udało się zatrudnić w biurze maklerskim. Rodzinę pochowanych biznesmenów utrzymuje starszy syn, który nie dał się namówić na pracę w rodzinnej firmie i wyjechał na zarobek do USA. Dzięki jego pomocy spłacają zaległe odprawy zwolnionym pracownikom. Angielczykowi tak trzęsą się ręce, że nie zawsze jest w stanie trafić widelcem do ust.
Zrujnowany przez fiskusa zaparł się jednak, że będzie dochodzić swego. - Podczas wizyty u ministra Ciesielskiego spytałem, kiedy dostane odszkodowanie - mówi Bronisław Angielczyk. - Dowiedziałem się, że mogę iść do sądu. Ale skarżyć muszę Rzeczpospolitą, a nie urzędnika, który zniszczył moją firmę i rodzinę. Jak wygram, to urząd skarbowy zapłaci mi odszkodowanie pieniędzmi, które w podobny sposób wydusili z innych przedsiębiorców. A urzędnicy pozostaną bezkarni. Na sugestię, że przynajmniej powinni zostać zwolnieni, pan minister odpowiedział, że broni ich kodeks pracy.

Wyświetleń: 32
 
23:05, 04.09.2003 r.

« Powrót do archiwum

Szukaj w archiwum

Reklama





Najbardziej poczytne