« Powrót do serwisu Moja Ostrołęka

Piątek, 26 kwietnia 2024 r., imieniny Marzeny, Klaudiusza, Marceliny

Moja Ostrołęka

Archiwum artykułów

Reorganizacja w Polskim Związku Działkowców przed sądem. Nie tędy droga do odwołania.

Tryb odwoławczy w Polskim Związku Działkowców jest specyficzny jak na polskie stosunki prawne. Swego czasu zwrócili na to uwagę i rzecznik praw obywatelskich, i Trybunał Konstytucyjny. Tym razem ów tryb nie pozwolił sądowi cywilnemu stanąć po stronie działkowiczów, którzy skarżyli reorganizację okręgowych struktur PZD na Mazowszu.
Pięcioro działkowiczów z Ostrołęki zwróciło się do sądu cywilnego o ustalenie nieważności uchwały Krajowej Rady PZD o likwidacji mazowieckich okręgów PZD w Ostrołęce, ale też w Płocku, Radomiu, Ciechanowie i Siedlcach, i powołaniu zamiast nich jednej dużej jednostki dla całego województwa mazowieckiego.
Działkowicze i działacze PZD z Ostrołęki na kolejnych rozprawach podkreślali, że walczą o autonomię. Na dodatek faktycznie przez jakiś czas nie podporządkowywali się wyższym instancjom, którym zarzucili łamanie wewnętrznych przepisów PZD. Wytknęli również, że owa reorganizacja to nic innego jak centralizacja struktur związku dokonana odgórnie. Konsultacje owszem, prowadzono, ale szeregowi działkowcy zgodzili się tylko na powołanie jednego oddziału dla całego Mazowsza - bez Warszawy. W tym celu rozpoczęto organizację zjazdu, który jednak prezes związku odwołał. Zamiast planowanego pierwotnie zwołano inny zjazd, z tymi samymi delegatami (zdaniem skarżących nielegalny), który przeprowadził reorganizację.
Powodowie argumentowali nadto, że w Warszawie wielu ogrodom działkowym grozi likwidacja, natomiast zostanie z pewnością administracja, do której trafiać będą zebrane w terenie składki - główny dochód PZD.
Na pieniądze powołuje się też pozwana centrala PZD, twierdząc, że reorganizacja miała na celu właśnie ograniczenie kosztów, a małe oddziały (Ostrołęka ma 6 tys. działek i członków) same nie dadzą sobie rady. Na argument ostrołęckich działkowiczów, że w kraju są inne małe oddziały (np. Częstochowa - 10 tys. członków), tymczasem cały mazowiecki oddział z Warszawą to moloch z 80 tys. działkowiczów, centrala PZD odpowiada, że likwidacji mniejszych oddziałów w niektórych regionach nie zdołano jeszcze przeprowadzić, ale jest to proces dotyczący całego kraju.
Sąd miał co do zasadności tych reorganizacji poważne wątpliwości (zamiast likwidowanych oddziałów powoływano delegatury), ale decydujący w sprawie okazał się ów specyficzny tryb odwoławczy w PZD. Uchwał Krajowej Rady nie można skarżyć do sądu inaczej niż w spółdzielniach. Organem odwoławczym jest zjazd związku, a ten odbywa się raz na pięć lat. Powodowie mieli to nieszczęście, że choć zjazd akurat się odbywał, to oni się doń nie odwołali.
Pozostał im więc tylko ściśle cywilistyczny tryb o ustalenie nieważności uchwały (art. 189 kodeksu postępowania cywilnego). - Ale jest to wąska ścieżka - wskazała w uzasadnieniu sędzia Hanna Plasota, nie kryjąc bezradności sądu wobec statusu prawnego PZD, w szczególności jego procedur odwoławczych. - Wymaga się tu wykazania interesu prawnego, cywilistycznego interesu. Tymczasem roszczenia dotyczące uprawnień korporacyjnych do nich nie należą. Te wymogi zadecydowały o oddaleniu powództwa.
Wyrok nie jest prawomocny.

Wyświetleń: 36
 
23:20, 26.11.2003 r.

« Powrót do archiwum

Szukaj w archiwum

Reklama





Najbardziej poczytne