« Powrót do serwisu Moja Ostrołęka

Niedziela, 19 maja 2024 r., imieniny Iwa, Piotra, Celestyna

Moja Ostrołęka

Archiwum artykułów

Skrzynka skarg: werbowani do pracy w Islandii stają się niewolnikami

Skrzynka skarg, pochwał i pomysłów:
Jeden z czytelników podzielił się z nami wstrząsającą historią osób zwerbowanych do pracy w Islandii. Mieszkańcy regionu mimowolnie stali się niewolnikami mężczyzny, który miał pomóc im odbić się od dna.

Tak historię opisuje nasz czytelnik:
Z Ostrołęki i okolic od kilku lat są ściągane do pracy w miejscowości Bolungarvik (Islandia) osoby, którym obiecuje się pracę. Osoba proponująca pracę potencjalnym kandydatom zazwyczaj nawet nie zna ich osobiście. Wyszukuje potencjalnych pracowników przez swoich znajomych, którzy na jego prośbę zachęcają do wyjazdu. Zapewniają, że praca jest bardzo atrakcyjna. Obiecują przy tym, że praca jest na czas nieokreślony, dobrze płatna, a pracodawca potrzebuje chętnych do pracy.

Zapewnienie, że pracodawca potrzebuje do pracy, wystarczająco rozwiewa wątpliwości, przez co daje do zrozumienia, że wyjazd jest bezpieczny i bez ryzyka.

Osoba ta, dzięki znajomości języka islandzkiego, manipulowała ludźmi, którzy ciężko pracowali, nierzadko po 16-18 godzin dziennie, myśląc, że dobrze wykonują swoją pracę. W rzeczywistości byli nieświadomi, że pośrednik przypisuje sobie wszystkie zasługi. Przedstawia to przed pracodawcą tak, że to nie dzięki zaangażowaniu ludzi, a wyłącznie dzięki jego umiejętnościom organizacyjnym praca jest dobrze wykonana. I właśnie tym sposobem zjednał sobie przychylność pracodawcy, który nieświadomy, że to cwaniak i kłamca, ustanowił go brygadzistą.

Pośrednik zorientował się, że nadarzyła się okazja do dodatkowego, niezłego zarobku polegającego na ściąganiu ludzi do pracy. Osoby dające się złapać na haczyk dopiero po przyjeździe na miejsce orientują się, że stają się ofiarami sprytnego naciągacza.

Jak najszybciej, po pierwszej lub drugiej wypłacie, żądał zapłaty zazwyczaj tysiąca euro. Bywało też, że brał więcej. Nowym pracownikom, od pierwszej chwili po przyjeździe, zakazywał rozmów z osobami, które, według niego, mogłyby naświetlić tym ludziom w co się faktycznie wplątali. Kontroluje je, zastrasza, uzależnia od siebie. Ci ludzie stają się mimowolnymi niewolnikami w jego rekach.

Gdy tylko ktoś się sprzeciwił, to natychmiast, pod byle pretekstem naświetlał pracodawcy fałszywy obraz tego pracownika. Zazwyczaj popierał to jakimś kłamstwem, obwiniał pracownika, że coś źle robił i kończyło się to zwolnieniem z pracy. Dla niektórych pracowników to czasem była kwestia tylko pięciu miesięcy pracy, od chwili przyjęcia do momentu zwolnienia.

Fabryka nie jest duża, miejsca pracy są ograniczone i żeby ściągnąć następną osobę do pracy znajduje sobie ofiarę wśród pracujących, pod którą kopie dołki w celu oczernienia przed pracodawcą i stworzenia sobie korzystnej sytuacji, by zwolnić takiego delikwenta. I tak interes się kręci.

Prawie zawsze był to dramat dla ludzi, którzy zaufali, przyjechali i nie spodziewali się, że trafiają w ręce oszusta. Ludzie zostawili w Polsce wszystko i dla wielu powrót był powrotem do niczego. Bywało, że już nie mogą wrócić do poprzedniej pracy. Bywały też osoby, które przyjechały z dziećmi. Dzieci zrezygnowały ze szkoły. Co tacy ludzie mieli później zrobić? To jest dramat.

Jeśli spotkacie się z propozycją pracy do tego miejsca w Islandii, zastanówcie się bardzo mocno, zanim podejmiecie decyzję. Ten pan mieszkał kiedyś w Ostrołęce.

W Islandii, właśnie pod zarzutem brania pieniędzy za pracę, toczy się przeciwko niemu postępowanie policyjne. Niech to będzie przestrogą dla poszukujących godnej pracy za granicą.


Skrzynka skarg, pochwał i pomysłówMasz problem? Pytanie? Skargę? Pomysł? Napisz! , skorzystaj z formularza kontaktowego lub zamieść wpis na naszym forum.

Wyświetleń: 6061
 
13:53, 04.11.2014 r.

« Powrót do archiwum

Szukaj w archiwum

Reklama





Najbardziej poczytne